Eugeniusz Daszkowski



Eugeniusz Andrzej Daszkowski urodził się 4 lutego 1930 roku w Wyszkowie.  Dom rodzinny Państwa Daszkowskich mieścił się między ulicami Kościuszki i 3 Maja. W rodzinnym mieście Eugeniusz Daszkowski ukończył szkołę podstawową i średnią, gdzie był współorganizatorem koła Ligi Morskiej. Po wybuchu II wojny światowej kontynuował naukę na tajnych kompletach, należał także do tajnej organizacji harcerskiej Szare Szeregi.



Z morzem Eugeniusz Daszkowski zetknął się po raz pierwszy w wieku siedemnastu lat biorąc udział w kursach organizowanych przez Państwowe Centrum Wychowania Morskiego w Łebie. W 1948 roku opuścił Wyszków na zawsze, wyruszył do Szczecina aby uczyć się w Państwowej Szkole Morskiej. Szkołę ukończył w 1950 roku, lecz nie otrzymał tzw. prawa pływania za swoją wojenną przynależność do Szarych Szeregów. Aby nie stracić szansy powrotu na morze rozpoczął studia na Politechnice Szczecińskiej na Wydziale Ekonomicznym Transportu, gdzie w 1956 roku otrzymał tytuł magistra. Pod koniec 1956 roku nadano mu prawo pływania i mógł wrócić do pracy na morzu. Swą morską karierę rozpoczął od służby jako młodszy marynarz na statku fińskiej bandery o nazwie „Satu”. Przez 11 lat piął się po szczeblach marynarskiej kariery, aby uzyskać wymarzony stopień kapitana żeglugi wielkiej.  Pierwszym statkiem, który objął jako kapitan w 1969 roku był m/s „Orla”, następnie drobnicowiec s/s Narwik. Dowodził wieloma statkami  polskich i zagranicznych armatorów, wśród których warto wymienić m/s „Fere” czy m/s „Zahi”. Służbę na morzu zakończył w 1997 roku, schodząc ze statku „Patricia II”.



Na emeryturze Eugeniusz Daszkowski poświęcił się całkowicie działalności pisarskiej. W 1958 roku rozpoczął karierę literacką debiutem „Ostatni papieros” na łamach „Głosu Szczecińskiego”. Pływając na statkach zamieszczał liczne reportaże i opowiadania w prasie szczecińskiej poświęcone tematyce morskiej. W 1972 roku ukazała się pierwsza książka Eugeniusza Daszkowskiego pt. „Wachta”, zawierająca zbiór morskich opowiadań. Następnie opublikowane zostały  jego wspomnienia pt. „Mój Wyszków”, a w kilka lat później ich kontynuacja pt. „Wyszkowskie Wspomnienia”. Spod jego pióra wyszło ponad dwadzieścia książek. Ponadto jest autorem słuchowisk realizowanych na antenie Rozgłośni PR w Szczecinie. W 1971 roku napisał scenariusz do filmu „Drzewo śmierci”.



Przez 6 lat pełnił funkcję rektora Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie. Jest cenionym autorem artykułów i opracowań z zakresu szkolnictwa morskiego. Od 1973 roku sprawował funkcję prezesa Zachodniopomorskiego Stowarzyszenia Marynistów Polskich, a od 1976 roku jest członkiem Zarządu Szczecińskiego Oddziału Związku Literatów Polskich.



Panu Eugeniuszowi Andrzejowi Daszkowskiemu, w uznaniu zasług dla miasta, a w szczególności za upowszechnianie Wyszkowa w literaturze oraz godną naśladowania serdeczną więź z miastem rodzinnym, uchwałą  Rady Miasta i Gminy w Wyszkowie z dnia 18 czerwca 1998 roku nadano tytuł Honorowego Obywatela  Wyszkowa.


 


Gimnazjum Koedukacyjne



W1919 r. Gimnazjum Koedukacyjne Towarzystwa Szkoły Średniej w Wyszkowie n. Bugiem otrzymało własną siedzibę. Był nią stylowy pałacyk, kupiony wraz z parkiem od rosyjskiego senatora Jerzego Sołowiewa. 



Przez pierwsze 12 lat bardzo często zmieniali się dyrektorzy szkoły, sytuacja unormowała się, gdy stanowisko to objął 1 września 1931 r. Apolinary Rytel. Z rodziną, żoną Marianną i siedmiorgiem dzieci (synami Jerzym, Antonim, Radosławem i Dobrosławem oraz córkami Danutą, Wisławą i Marią) oraz wychowankiem Eugeniuszem Stelmaszczykiem, zamieszkał w oficynie przy Gimnazjum. 



„Gimnazjum mieściło się w dawnym pałacyku jakiegoś carskiego dygnitarza. Usytuowane na wysokim brzegu Bugu, otoczone parkiem, w którym królowały wiekowe lipy, brzozy, kasztany oraz wszelkie pomniejsze akacje, jarzębiny i rozmaite krzewy. Lipy tworzyły aleję, która wiodła prosto do gmachu. W lecie rozbrzmiewały brzęczeniem miliony rojów pszczół i rozsiewały wokół swój miodowy zapach. Do parku wchodziło się przez zabytkową żelazną bramę, przy której znajdowała się stróżówka – oryginalna budowla z czerwonej cegły – siedziba woźnego szkoły pana Wincentego. Pan Wincenty to nie byle kto, to druga persona po dyrektorze. 



U wylotu alei stał bialutki pałacyk z basztą i attyką, z biegiem czasu przystosowany na potrzeby szkoły. Po lewej stronie dobudowano salę gimnastyczną, przy niej boisko do siatkówki. Po prawej stronie stała parterowa oficyna, w której zamieszkiwał dyrektor Apolinary Rytel z licznym potomstwem –  siedmioro dzieci plus wychowanek. Za oficyną znajdował się ogród warzywny i sad. Wielką frajdą było zakradanie się na smaczne zielone ogórki lub pomidory do dyrektorskiego ogrodu, którego pilnował jakiś wujaszek. W głębi parku, w dolince był nieduży stawek. W zimie służył młodzieży jako ślizgawka, a wiosną do podglądania i płoszenia żab. Wokół stawu rosły stare zdziczałe jabłonie – wiosną pięknie kwitnące i przyciągające nie tylko pracowite pszczoły, ale i nieco mniej pracowite, a romantyczne dziewczęta. Każda chciała mieć zdjęcie wśród kwitnących gałęzi jabłoni” – zapisała w swoim pamiętniku gimnazjalistka Izabela Szarogrodzka.



„Wyszkowem byłam zachwycona – całe dnie biegałam po parku w kostiumie kąpielowym. Od rana do wieczora pływaliśmy w rzece, graliśmy w siatkówkę, koszykówkę, piłkę nożną. Przed werandą naszego domu był duży klomb z kwiatami. Tatuś sam się nim zajmował – siadał na stołeczku i pielił – uwielbiał tę pracę. Na klombie pierwsze zakwitały narcyzy, później tulipany, róże. Wokół rosły niskie fiołki. Tatuś zrobił też przepiękną altankę ze szczepionych bzów, podwójnych, grubych, białych i fioletowych” – wspominała Danuta Rytel.



W latach 1932-38 budynek Gimnazjum został rozbudowany, powstały: boisko do siatkówki, kort tenisowy, skocznie (do skoku w dal, o tyczce i trójskoku), rzutnia do rzutu kulą, wzdłuż płotu – bieżnie na sto metrów, od strony rzeki – boiska do rzutu oszczepem i dyskiem i z boku boisko do koszykówki. Dookoła parku, wzdłuż płotu można było trenować biegi przełajowe. 



Zimą saneczkarze „wyżywali się na zjazdach aleją w dół prawie do samej rzeki”, a łyżwiarze na szkolnym lodowisku urządzonym na stawie, oświetlonym i z muzyką, o co dbał Dobrosław Rytel.



 „W parku, na boiskach sportowych – pełno młodzieży szlifującej formę w swoich dyscyplinach. Dlatego nie widać było młodzieży gimnazjalnej na mieście, bo większość miała zajęcia w parku” – podkreślił Radosław Rytel. 



Nic dziwnego, że w corocznych zawodach ,,Kuźnia Młodych”, organizowanych przez Warszawskie Kuratorium Oświaty i Wychowania, wyszkowscy zawodnicy pokonywali reprezentantów nawet najlepszych warszawskich szkół, „Rejtana” czy „Mickiewicza”. 



Uczniów obowiązywało noszenie mundurków. „Z wielką dumą włożyłam na początku roku szkolnego granatowy mundurek z niebieskimi wypustkami na kołnierzu i mankietach, niebieską tarczę na rękawie oraz granatowy beret ze szkolnym znaczkiem. Czułam się wielce dumna i zaszczycona. Bo zaszczytem było nosić taki mundurek” – tak wspominała Gimnazjum Iza Szarogrdzka. 
„Chłopcy nosili spodnie z lampasami i marynarki, a dziewczęta fartuchy z białymi kołnierzami. Uczniowie gimnazjum nosili błękitne lampasy na spodniach, błękitne otoki na czapkach (dziewczęta chodziły w beretach) i błękitne mankiety; uczniowie liceum błękit zamieniali na czerwień” – zapamiętał Radosław Rytel.
Uczniowie musieli przestrzegać regulaminu, ten obowiązujący w roku szk. 1918/1919 zapisała w swoim dzienniczku Maria Byczyńska (przez ten jeden rok uczennica Gimnazjum), oto niektóre punkty: 
* Lekcje zaczynają się o godzinie 9 rano a kończą o godzinie 2 po południu. Uczniowie i uczennice spóźniający się nie są wpuszczani do klasy. 
* Wchodzącego do klasy nauczyciela młodzież wita i żegna powstaniem; siada dopiero wówczas, gdy nauczyciel usiądzie lub da ku temu odpowiednie zlecenie. 
* Podczas lekcji winna być zachowana zupełna cisza; rozmowy, głośne śmiechy i podpowiadania są stanowczo zabronione. 
* Przerwy między lekcjami przeznaczone są na wypoczynek, przeto uczenie się w czasie pauzy jest niedozwolone. 
Dumą Gimnazjum jest jego absolwent z 1926 r. Jerzy Różycki, który przeszedł do historii jako jeden z trzech pogromców Enigmy, niemieckiej maszyny szyfrującej. Było to największe osiągnięcie wywiadowcze w dziejach II wojny światowej, m.in. przyspieszyło ostateczne zwycięstwo nad faszyzmem.
Z grona pedagogicznego Gimnazjum warto wymienić Jadwigę Falkowską. Ucząc fizyki w Wyszkowie (1926-1927), była zarazem Naczelniczką Głównej Kwatery Żeńskiej ZHP. W lipcu 1928 r. została komendantką II Ogólnopolskiego Zlotu Harcerek w Rybienku Leśnym, którego gościem był prezydent RP Ignacy Mościcki. Z Gimnazjum związany był też (1924-1929) wybitny działacz harcerstwa męskiego Stanisław Mościcki. W latach 1928-1933 uczyła plastyki i polskiego Maria Byczyńska, z męża Żywirska (autorka monografii Puszcza Biała. Jej dzieje i kultura). Prowadziła też wtedy harcerstwo i badania etnograficzne w Puszczy Białej.
Uczniowie byli wychowywani w duchu patriotycznym. Tym, którzy jako ochotnicy poszli na wojnę 1920 r. z bolszewikami i zginęli, poświęcono tablicę marmurową na ścianie Gimnazjum. Ich nazwiska – Jerzy Fusiecki, Rajmund Bosk, Jan Dudziec, Antoni Borzycki oraz Jan Domała – zostały wyryte złotymi literami. Uroczystość odsłonięcia tablicy 28 listopada 1926 r. tak wspominał ówczesny gimnazjalista Władysław Dąbrowski: „Przebieg jej był taki: rano g. 10.00 zebrały się wszystkie organizacje Wyszkowa pod Gimnazjum, skąd ruszono w uroczystym pochodzie ze sztandarami okrytymi krepą do kościoła. W kościele urządzono bardzo pięknie katafalk tonący wśród zieleni i świateł. Przy katafalku wystawiono przez cały czas trwania nabożeństwa wartę honorową z bronią, w skład warty weszli: uczniowie, harcerze, Sokoli, Straż i Strzelcy. Odbyło się uroczyste nabożeństwo żałobne z asystą celebrowane przez ks. Lutyńskiego. Chór Gimnazjalny męski wykonał: „W mogile ciemnej” i „Sędzio Wieczny”. Ks. prefekt (Mioduszewski – red.) powiedział z ambony bardzo piękne i wzruszające kazanie, następnie udano się do Gimnazjum, gdzie nastąpiło poświęcenie i odsłonięcie tablicy”. 
We wrześniu 1939 r. Niemcy zbombardowali i spalili budynek Gimnazjum. Mimo podejmowanych prób, nie udało się go odbudować. Tablica pamiątkowa przetrwała do 1945 r., potem została rozbita. 



Elżbieta Borzymek
Bibliografia
Niecodziennik zjazdowy, Wyszków 2004.
A.M. Mickiewicz, E. Szczuka, P. Płochocki, W 100-lecie Gimnazjum i Liceum, Wyszków 2014.
I. Kowalska (z d. Szarogrodzka), Opowieści babci Belci; w: „Zeszyty Wyszkowskie VII”, Wyszków 2018.


 


Jerzy Różycki



 Cudowne dziecko polskiej kryptologii
Jako jedyny spośród całej trójki nie pochodził z ziem dawnego zaboru pruskiego, wnosząc do zespołu ducha polskich Kresów. Urodził się w Olszanie, w ówczesnej guberni kijowskiej, jako czwarte i ostatnie dziecko miejscowego aptekarza. Już w czasie wojny światowej rozpoczął naukę w Polskim Gimnazjum Kresowym w Kijowie, jednak przerwała ją rewolucyjna zawierucha.



Marek Grajek „Enigma – bliżej prawdy”



Jerzy Różycki, nazywany „cudownym dzieckiem” polskiej kryptologii, urodził się  24 lipca 1909 roku. Był najmłodszym z trójki polskich kryptologów (Marian Rejewski, Jerzy Różycki, Henryk Zygalski), którzy na początku lat 30. złamali kod, uznawanej za najnowocześniejszą na świecie, niemieckiej maszyny szyfrującej „Enigma”, tym samym znacząco przyczyniając się do zwycięstwa aliantów w II wojnie światowej. W 1918 roku jego rodzina uciekła z ogarniętych rewolucją terenów byłego Imperium Rosyjskiego do odrodzonej po zaborach Rzeczypospolitej, swój nowy dom znaleźli w Wyszkowie. 



Jerzy był najmłodszym dzieckiem Wandy z Benitów i Zygmunta Różyckich. Wcześniej urodzili się Aleksandra, Halina i Eugeniusz. Zygmunt Różycki był farmaceutą, absolwentem wydziału farmacji i medycyny na uniwersytecie w Sankt Petersburgu. Zakładał apteki w wielu miastach carskiej Rosji, m.in. w Baku, Kijowie, Petersburgu, a także na Syberii. W carskiej armii był oficerem medyczno-sanitarnym. Po przyjeździe do Polski Zygmunt prowadził  apteki w Wyszkowie i Długosiodle. Zakładał apteki także w innych miejscach Polski m.in. w Opatowie, Kielcach, Gdyni. Zmarł w 1931 roku. 



Synowie Różyckich - Eugeniusz i Jerzy, rozpoczętą w Rosji naukę kontynuowali w Prywatnym Gimnazjum Koedukacyjnym Towarzystwa Szkoły Średniej w Wyszkowie nad Bugiem. Działająca od niedawna szkoła w 1919 roku  znalazła nową siedzibę w malowniczo ulokowanym parku nad Bugiem, letnim pałacyku carskiego senatora Sołowiewa. Do miasta zaczęli przyjeżdżać coraz lepsi nauczyciele z różnych zakątków kraju. Pierwszy ślad braci w wyszkowskim gimnazjum, udokumentowany w ocalałej z wojennej pożogi księdze głównej rocznika, pochodzi z roku 1923/24, kiedy to obaj uczęszczali do klasy VI.  Eugeniusz, starszy od Jerzego o 2 lata,  nie ukończył szkoły, zmarł w 1925 roku na chorobę niedokrwienną serca. Jerzy zdał maturę w maju 1926 roku. 



Jerzy Różycki na podstawie dyplomu maturalnego został przyjęty na studia matematyczne na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym Uniwersytetu Poznańskiego w 1926 roku. Angażował się w życie studenckie, należąc do Korporacji Akademickiej Chrobria. Zdolnego studenta wypatrzył Antoni Palluth, organizujący na uczelni z ramienia Biura Szyfrów Sztabu Głównego Wojska Polskiego, kurs kryptologii. Od tej pory losy Jerzego do końca życia związane były z tą instytucją. Czasochłonną, ale w pełni  wykorzystującą jego zdolności, pracę dla wywiadu pogodził ze studiami geograficznymi, które ukończył w 1937 roku. W 1938 roku poślubił Marię Barbarę Maykównę, następnego roku urodził im się syn Janusz. 



Jako kryptolog Jerzy Różycki dobrze zarabiał, stać go było na mieszkanie na warszawskim Mokotowie, samochód czy wczasy za granicą.  Z tamtego okresu pochodzi powtarzana w rodzinie anegdota:



- Mama Jurka zobaczyła, że syn kupił sobie płaszcz za 200-300 złotych, dobre buty. 300 zł to były dwie pensje robotnika. I mama, jak to mama, patrzy i pyta: Jurek, a co ty robisz, skąd masz na to pieniądze? Bo on wychodził do pracy, ale nikt dokładnie nie wiedział, gdzie i co on robi. Jurek popatrzył na mamę i powiedział: Wiesz, mamo, możesz być ze mnie dumna, ale nie mogę ci nic więcej powiedzieć.



W 1932 roku kierowany przez kpt. Maksymiliana Ciężkiego zespół kryptologów, w składzie:  Marian Rejewski, Henryk Zygalski i Jerzy Różycki, stosując oryginalną metodę matematyczną, dokonał pierwszego dekryptażu niemieckiej maszyny „Enigma”. Osobisty wkład absolwenta wyszkowskiego gimnazjum, to przede wszystkim opracowanie tzw. metody zegara, która pozwalała każdorazowo  zdefiniować klucz niepowtarzalnego szyfru używanego w depeszach.                                                                                                                                                                                Jak zaznacza Marek Grajek: Różycki wykorzystał cechę, która miała poprawić bezpieczeństwo maszyny, jako punkt zaczepienia do włamania. Jego metoda oparta była na interesującym spostrzeżeniu, dotyczącym statystycznych właściwości języka. Latem 1939 roku polski wywiad przekazał francuskim oraz angielskim sojusznikom niezbędne do dalszej pracy kopie maszyn i dokumentację. Prezent ten dał początek wielkiej alianckiej operacji wywiadowczej „Ultra”, realizowanej w latach II wojny światowej w brytyjskim ośrodku Bletchley Park, którą Winston Churchill oraz generał Dwight Eisenhower określili jako decydującą o zwycięstwie w tym konflikcie.  



Po wybuchu wojny polscy kryptolodzy znaleźli się na terenie Francji, gdzie do 1943 roku kontynuowali swoją działalność, ściśle współpracując z wywiadami państw alianckich. Jesienią 1941  roku Jerzy Różycki popłynął do Algieru. Zginął w drodze powrotnej do Francji 9 stycznia 1942 roku, kiedy statek Lamoriciere, którym płynął, zatonął na Morzu Śródziemnym w pobliżu Balearów. 



Janusz Różycki, syn Jerzego, który w chwili śmierci ojca miał niecałe 3 lata, również zapisał ważną kartę w historii Polski. Artysta plastyk (absolwent warszawskiej ASP, przez 5 lat był asystentem malarza Tadeusza Dominika) był florecistą warszawskiej Legii, olimpijczykiem z Rzymu (1960), srebrnym medalistą z Tokio (1964), brązowym medalistą mistrzostw świata w Turynie (1961) i Buenos Aires (1962).



W 90-lecie uzyskania przez Jerzego Różyckiego matury – 22 kwietnia 2016 roku – w gmachu I Liceum Ogólnokształcącego im. C.K. Norwida w Wyszkowie, będącego kontynuatorem tradycji Prywatnego Gimnazjum Koedukacyjnego Towarzystwa Szkoły Średniej, odsłonięto pamiątkową tablicę poświęconą sławnemu kryptologowi.



 



Enigma składa się z dwóch systemów: elektrycznego i mechanicznego. Część mechaniczna składa się z alfabetycznej 26-znakowej klawiatury, zestawu osadzonych na wspólnej osi i obracających się bębenków zwanych rotorami lub wirnikami oraz mechanizmu obracającego jeden lub kilka wirników naraz za każdym naciśnięciem klawisza. Części mechaniczne służą jako elementy obwodu elektrycznego - właściwe kodowanie liter odbywa się elektrycznie. Po naciśnięciu klawisza obwód elektryczny zamyka się, a prąd przepływa przez elementy składowe maszyny, powodując zapalenie się jednej z wielu lampek podświetlających literę wyjściową. Na przykład jeśli kodowana wiadomość zaczyna się od liter ALA..., operator maszyny naciska najpierw literę A, która może spowodować zapalenie się lampki z literą Z. W ten sposób pierwszą literą zakodowanej wiadomości będzie Z. Następnie operator naciska klawisz z literą L, która zostaje zakodowana w analogiczny sposób, i tak dalej. Ciągłe obracanie się wirników powoduje bezustanne zmienianie drogi sygnału i kodowanie wiadomości szyfrem polialfabetycznym, który na ówczesne czasy zapewniał wysokie bezpieczeństwo transmisji.



Opr. Elżbieta Szczuka, Maciej Sarnacki, Piotr Płochocki



Źródło zdjęć: Nowy Wyszkowiak


 


Karol Ferdynand Waza


Karol Ferdynand Waza urodził się 13 października 1613 roku w Warszawie. Był on synem króla Zygmunta III i jego drugiej żony Konstancji Habsburżanki. Karol Ferdynand od najmłodszych lat był przeznaczony przez ojca do stanu duchownego. Wiadomo, że Zygmunt III był żarliwym katolikiem, ale mogły być i inne powody takich działań w stosunku do syna. Otóż Zygmunt III był królem elekcyjnym, stąd status dzieci królewskich i ich przyszły byt był niepewny. Objęcie biskupstwa zapewniało stałe dochody. Chociaż Karol Ferdynand Waza był biskupem wrocławskim i płockim, to nie przyjął nigdy święceń kapłański, dzięki czemu mógł kandydować do tronu polskiego.



Po śmierci Władysława IV, do walki o tron przystąpili dwaj bracia: Jan Kazimierz oraz Karol Ferdynand. Początkowo większym poparciem cieszył się Karol Ferdynand, ale po pewnym czasie, szala zwycięstwa przechyliła się na stronę Jana Kazimierza. 



Po 1651 roku  Karol Ferdynand zdecydował się zamieszkać na stałe w pałacu biskupów płockich w Wyszkowie. Tu zmarł 10 maja 1655 roku, mając niecałe 42 lata.



Dwór



Wyszkowski dwór biskupi usytuowany był w Nadgórzu, otoczony ogrodem osłaniającym go od innych zabudowań, składał się z czterech budynków. Największy z nich  mieścił trzy murowane komnaty, dwa pokoje stołowe, dwa pokoje, pięć komnat-komór i alkierz (wykusz). Dwór był kryty gontem i miał 18 okien.



Obelisk



Pamiątką pobytu Karola Ferdynanda Wazy w Wyszkowie jest obelisk wystawiony po 1655 roku, ufundowany przez króla Jana Kazimierza, zaprojektowany przez Giovanniego Battistę Gislenigo. Obelisk wysoki jest na osiemnaście stóp, wykonany z jasnego marmuru, usytuowany na trzystopniowym cokole z wydatnym impostem o profilowanym gzymsie. Na ścianach z czterech stron znajdują się płaskorzeźby przedstawiające herb Wazów, snopek zboża, wyryty grubym dłutem.



Legenda



Drugi taki obelisk wystawiony był obok kościoła na gruncie należącym do probostwa. Został rozebrany przez ówczesnego proboszcza w 1827 roku. Legenda głosi, że oba obeliski wystawione zostały na pamiątkę zjazdu dwóch królewiczów z dynastii Wazów w Wyszkowie. Inna zaś, że monumenty upamiętnić miały zarazę, która w tamtych czasach często nawiedzała Wyszków, co potwierdzać może zwieńczenie obelisku podwójnymi krzyżami. Obelisk Wazów jest jednym z najstarszych po Kolumnie Zygmunta III Wazy w Warszawie świeckim pomnikiem w Polsce.


 


Kazimierz Deptuła



Dzieciństwo
Podporucznik Polskiej Marynarki Wojennej urodził się 5 stycznia 1907 roku w ubogiej wyszkowskiej rodzinie. Osierocony jeszcze przed urodzeniem przez ojca mieszkał z matką i siostrą w drewnianym domu przy ulicy Wąskiej 18. Cała rodzina zajmowała jedno pomieszczenie o powierzchni 12 m2. 
Ze względu na trudną sytuację materialną w domu, od najmłodszych lat pracował,  zarabiał pieniądze i pomagał mamie, która bardzo ciężko pracowała by utrzymać rodzinę. Jako mały chłopiec rozpalał w żydowskich domach w piecu, ponieważ religia zabraniała żydom w soboty rozpalać ogień. Gdy dorósł do wieku szkolnego swój czas w ciągu dnia dzielił między szkołę i pracę chłopca na posyłki. 
W wieku 13 lat był świadkiem historycznego wydarzenia z udziałem Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski, który gościł na plebanii kościoła Św. Idziego. Ten młody wtedy chłopak na własne oczy widział przed plebanią Feliksa Dzierżyńskiego, Juliana Marchlewskiego i Feliksa Kohna.
Młodość
W późniejszych latach jako wielki fan przedwojennego kina niemego w 1925 roku zgłosił się do Szkoły Filmowej w Warszawie. Studiował wieczorowo, a w ciągu dnia szukał pracy, o którą nie było łatwo. Po udziale w żydowskim filmie „Jeden z 36” i zamknięciu szkoły filmowej powrócił do Wyszkowa. W wieku 17 lat, zainspirowany kolegą marynarzem, złożył podanie o przyjęcie do Polskiej Marynarki Wojennej. 
Marynarka Wojenna
W lecie 1928 roku po otrzymaniu powołania do Marynarki Wojennej i odbyciu kursu rekruckiego, Kazimierz Deptuła został przydzielony do Flotylli Pińskiej, gdzie służył przez 12 lat, aż do wybuchu II wojny światowej. W tym czasie również osiągnął stopień podoficera.
Wybuch II wojny światowej
Po wybuchu II wojny światowej oddział Kazimierza Deptuły został rozwiązany, a on sam wrócił do żony i córki w Pińsku, gdzie czekała go wiadomośc o łapance NKWD na oficerów i podoficerów. Postanowił samotnie przedostać się do Wyszkowa, aby później sprowadzić najbliższych do swego rodzinnego miasta. Gdy ruszył w drogę powrotną do żony został zatrzymany przez NKWD na dworcu w Zarębach Kościelnych. Osadzony w więzieniach: w Białymstoku i  Łomży, przez rok poddawany został intensywnemu śledztwu.  Nie przyznał się do stopnia oficerskiego, za co otrzymał karę 8 lat katorgi na Syberii. 
Pobyt na Syberii
Po dwutygodniowej podróży w ciężkich warunkach, w bydlęcym wagonie, pod koniec sierpnia 1940 roku zesłani dotarli do łagru. Ich zadaniem było wybudowanie szlaku kolejowego. Mieszkali w szałasach wkopanych w ziemię, później w wybudowanych przez siebie barakach. Temperatura w tej okolicy spadała nawet do -65 stopni Celsjusza. Wielu umierało. Więźniów nękały rozmaite choroby. W 1941 roku dotknęła go tzw. „kurza ślepota”. 
22 czerwca 1941 roku nastąpił atak Niemców na Związek Radziecki. Pakt między Władysławem Sikorskim, premierem RP na uchodźctwie, a Iwanem Majskim, ambasadorem ZSRR w Londynie przyczynił się do uwolnienia wielu Polaków w tym i Kazimierza Deptuły. 
Spotkanie z Generałem Andersem
W Kujbyszewie spotkał gen. Władysława Andersa, który organizował oddziały polskie w tej miejscowości. Wówczas otrzymał polecenie zgłoszenia się do zgrupowania marynarzy i lotników w Tockoje. 
Od lutego 1943 roku do końca wojny pływał w konwojach m.in. do Murmańska, a po wojnie brał udział w likwidowaniu min morskich na Morzu Północnym. W czasie swojej pracy na morzu służył na okrętach: „Orkan”, „Kent”, „Piorun” i „Błyskawica”, na tej ostatniej jednostce wrócił po wojnie do Polski. W trakcie jednego ze swoich konwojów, miał zaszczyt rozmawiać z królem Anglii Jerzym VI na jednym z okrętów eskortujących króla.
Po wojnie ppor. mar. Kazimierz Deptuła osiadł w wyszkowskim Rybienku Leśnym, gdzie założył Muzeum Morskie o bogatej ekspozycji. Obejrzeć w nim można było m.in: modele okrętów wojennych, odznaczenia marynarskie, mundury, zdjęcia z okresu II wojny światowej, dzwony okrętowe, koła ratunkowe itp. Zmarł 23 marca 1992 roku.


 


Liga Morska



Liga Morska w Wyszkowie
W dniu 01 października 1918 roku w Warszawie przy ul Widok 10 z inicjatywy kontradmirała Kazimierza Porębskiego odbyło się zebranie organizacyjne, na którym powołane zostało Stowarzyszenie Pracowników na Polu Rozwoju Żeglugi ”Bandera Polska”. Powstała pierwsza w historii Polski organizacja społeczna o szerokim profilu morskim i rzecznym. Przyczyniła się do propagowania gospodarki morskiej w naszym kraju, budowy nowoczesnego portu w Gdyni, floty wojennej i  handlowej oraz szkolnictwa morskiego. W dniu 31 maja 1919 roku Stowarzyszenie „Bandera Polska” przekształciło się w Towarzystwo Liga Żeglugi Polskiej. Na skutek usilnych zabiegów Ligi Żeglugi Polskiej, Sejm RP podjął w dniu 23 września 1922 roku uchwałę o budowie portu handlowego w Gdyni.
W dniu 27 kwietnia 1924 roku stowarzyszenie zmieniło nazwę na Liga Morska i Rzeczna. W dniu 27 października 1930 roku Liga Morska i Rzeczna przekształciła się w Ligę Morską i Kolonialną. W październiku 1944 roku w Lublinie trwały prace nad powołaniem Ligi Morskiej. W dniu 10 maja 1953 roku decyzją Biura Politycznego PPR zlikwidowano Ligę Morską poprzez przyłączenie do Ligi Przyjaciół Żołnierza. Decyzja ta podjęta została wbrew zapisom statutowym Ligi Morskiej. Przez następne lata zacierano pamięć o dokonaniach działaczy Ligi Morskiej i Rzecznej. W dniach 24 – 25 października 1981 roku w Gdyni podczas Walnego Zjazdu Delegatów podjęto uchwałę o reaktywowaniu Ligi Morskiej. W 1999 roku przywrócona została nazwa stowarzyszenia Liga Morska i Rzeczna.



Efektem przedwojennej działalności edukacyjnej Ligi w Wyszkowie, było rozpoczęcie nauki w Szkole Morskiej przez Wyszkowian Franciszka Milewskiego oraz Andrzeja Skarżyńskiego. 
Liga Morska w Wyszkowie została reaktywowana w 1946 roku. Powstał wtedy Oddział w ramach Okręgu Warszawsko-Stołecznego i bardzo szybko stała się jedną z najaktywniejszych organizacji społecznych w regionie. Przewodniczył jej Wiktor Hytrek. W tutejszym gimnazjum i liceum działały Koła Ligi Morskiej. W tym samym roku, wybudowała swoją rzeczną stanicę, która znajdowała się w miejscu obecnego budynku LOK. 
W 1947 roku na potrzeby klubu zakupiono 6 spacerowych łodzi wiosłowych, w kolejnym dzięki wsparciu Głównego Zarządu Ligi zakupiono trzy śródlądowe jachty żaglowe typu Pionier. Ze sprzętu korzystać mogli członkowie Ligi bezpłatnie, inne osoby musiały wnosić niewielką opłatę. Chętnych nie brakowało.
Dużą atrakcją było pływanie pod żaglami. W budynku Ligi odbywały się zebrania i szkolenia, w dużej sali młodzież grała w tenisa stołowego, w soboty i niedziele zaś odbywały się wieczorki taneczne dla dorosłych i młodzieży, które cieszyły się dużym zainteresowaniem.
W latach największej świetności Liga Morska na ziemi wyszkowskiej liczyła ok. 120 osób, kształtowała świadomość morską społeczeństwa przez propagowanie żeglarstwa i sportów wodnych, organizowanie różnego rodzaju kursów, gdzie zdobywać można było patenty żeglarskie. Dzięki działalności Ligi Morskiej wiele osób z Wyszkowa mogła „wypłynąć” na szerokie morskie wody. Byli to przyszli kapitanowie żeglugi wielkiej: Henryk Żabik, Mieczysław Kulesza, Zdzisław Pawlak i Eugeniusz Daszkowski. 
Działalność wyszkowskiej Ligi była bacznie obserwowana przez władze komunistyczne miasta. W świetle ich oceny Liga stała się miejscem szerzenia faszyzmu. W celu usunięcia Zarządu Klubu Ligi Morskiej zorganizowano prowokację. Wiszące w sali klubowej rysunki zmieniono, tak aby przedstawiały antyradziecki punkt widzenia. Zarządzono śledztwo, a poważne kłopoty miał prezes Klubu Wiktor Hytrek. Nakazano wybory nowego Zarządu. W nowym znaleźli się wyłącznie członkowie PZPR. W maju 1953 roku odbyło się otwarcie nowego sezonu. Wkrótce po tym, Liga Morska włączona została do Ligi Przyjaciół Żołnierza a w 1964 przekształcona w Ligę Obrony Kraju.
W czerwcu 2008 Liga Morska i Rzeczna wznowiła swoją działalność na ziemi wyszkowskiej. Powstało Bractwo LMiR oraz Orkiestra Reprezentacyjna LMiR.  Założycielami byli Julian Bielawski i kmdr Józef Kowalewski.  Obecnie w Wyszkowie funkcjonuje Oddział Wyszkowski wchodzący w skład Okręgu Mazowieckiego.


 


Budowa MS Wyszków



Z inspiracji Kazimierza Deptuły, weterana z czasów II wojny światowej, który pływał w konwojach wojennych, kapitan ż.w. Eugeniusz Daszkowski postanowił postarać się o nadanie imienia „Wyszków” jednemu ze statków w Polskiej Żegludze Morskiej.
Nie było to łatwe zadanie, szczególnie w czasach komunizmu. O nadaniu nazwy statku decydowały tzw. „czynniki partyjne” i rządowe, które miały własne pomysły i plany w kwestii nadawania nazw statkom. Małe miasta takie jak Wyszków nie miały siły przebicia.
Kpt. ż.w. Eugeniusz Daszkowski jako rektor Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie przekonał Ryszarda Kargera ówczesnego dyrektora Polskiej Żeglugi Morskiej w Szczecinie, że nie ma drugiego miasta w Polsce, wliczając w to Warszawę, które dało tylu znakomitych ludzi morza, co mały Wyszków. W oficjalnym piśmie wymienił zasłużonych kapitanów: Franciszka Milewskiego – komandora konwojów amerykańskich z bronią do Murmańska, Zdzisława Pawlaka – komendanta okrętu wojennego „Iskra”, Henryka Żabika – kapitana. ż.w. oficera AK i dowódcę Szarych Szeregów w Wyszkowie, Mieczysława Kuleszę – kapitana ż.w. pracującego w Polskich Liniach Oceanicznych, Kazimierza Deptułę – ppor. Marynarki Wojennej, pływającego z konwojami w czasie II wojny światowej i oficera Andrzeja Skarżyńskiego, który zginął w konwojach w trakcie wojny. Ponad to w piśmie uwzględnieni zostali również studenci, którzy studiowali w Wyższej Szkole Morskiej za kadencji Eugeniusza Daszkowskiego. 
Następnie wspólnie z Radą Miasta przygotowany został wniosek, który otrzymał aprobatę naczelnego dyrektora PŻM i został skierowany do Ministerstwa Żeglugi. Ministerstwo wniosek zaakceptowało. Imieniem „Wyszków” nazwano jeden ze statków, który miał w przyszłości zasilić flotę Polskich Linii Oceanicznych. W 1978 roku wpłynęła do Urzędu Miejskiego w Wyszkowie informacja, że m/s Wyszków zostanie w 1979 roku wybudowany w jednej ze stoczni w Wielkiej Brytanii. Była to stocznia w Glasgow, gdzie między innymi zgodnie z umową podpisaną w 1977 roku w Szczecinie, Brytyjczycy zobowiązali się do wykonania 24 jednostek, w tym dwóch dźwigów przeznaczonych dla portu w Świnoujściu.  Z uwagi na dużą ilość statków, które miały zostać jednorazowo wybudowane okrzyknięto tą umowę „kontraktem stulecia”. M/s Wyszków był czwartą z kolei jednostką wykonaną na zlecenie PŻM.
Nadzór nad budową M/s „Wyszków” w Glasgow sprawował Wyszkowianin, pracownik Polskiego Rejestru Statków, Bolesław Reszka. Drobnicowiec, o wyporności  3127 BRT, nośności 4378 DWT i długości 85,14 m, rozwijał prędkość 12,5 węzła. Przystosowany był do przewozu węgla, rudy, tarcicy, zboża, fosforytów itp. Posiadał dwa własne dźwigi, co pozwalało załodze zawijać nawet do nieuzbrojonych portów np. afrykańskich. Wyposażony był w 18 jednoosobowych kabin, przeznaczonych dla załogi oraz dwie dodatkowe dla armatora i pilota. 
Ceremonia nadania imienia statkowi odbyła się 29 marca 1979 roku w Glasgow, matką chrzestną statku została pani Maria Wrzesińska – pracownica Fabryki Mebli w Wyszkowie. W czasie II wojny po zsyłce na roboty do Kazachstanu, wraz z batalionem kobiecym im. Emilii Plater brała udział w bitwie pod Lenino. Następnie w raz z I Samodzielnym Batalionem Łączności przeszła szlak bojowy od Lenino przez Warszawę, Wał Pomorski, Kołobrzeg aż do Berlina. 
Podczas uroczystości chrztu statku wypowiedziała pamiętne słowa: „Płyń po morzach i oceanach, głoś chwałę polskiej bandery, sław imię polskiego marynarza. Nadaję Ci imię Wyszków”. Na uroczystość nadania imienia do Glasgow został delegowany jedynie Pan Kazimierz Deptuła, który był pomysłodawcą całej inicjatywy.
M/s Wyszków wypłynął z Glasgow pod dowództwem kapitana ż.w. Mariana Ostąpa, po drodze odebrał swój pierwszy ładunek z węglem w Rotterdamie, przeznaczony dla duńskiego odbiorcy. Po dopłynięciu do Szczecina odbyło się uroczyste podniesienie bandery  z udziałem delegacji miasta Wyszkowa i władz wojewódzkich z Ostrołęki. W skład delegacji wchodzili min. Maria Wrzesińska, Eugeniusz Daszkowski, Ewa Ciunkiewicz, Cecylia Macioch, Konrad Wróbel, Ignacy Warpas oraz Józef Dubert.
M/s Wyszków pływał na liniach europejskich do  2006 roku, kiedy to statek został odsprzedany niemieckiemu armatorowi, przemianowany na „Sider Shine” i przeflagowany w Szczecinie. Jedyne co nadal przypomina o jego dawnej nazwie to herb Wyszkowa, który pozostał na jego dziobie.


 


Ogród Senatorski



Park im. Karola Ferdynanda Wazy, przed II wojną światową nazywany był Ogrodem Senatorskim. Nazwa parku wywodziła się od pałacu, w którym kiedyś zamieszkiwał porozbiorowy senator rosyjski Sołowiow. Otrzymał on majorat Wyszków po upadku powstania styczniowego.
Do dnia wybuchy wojny w 1939 roku mieścił się w nim budynek koedukacyjnego gimnazjum i liceum. Uczniowie szkoły korzystać mogli z dobrze rozwiniętej infrastruktury sportowej, m.in z  boiska do piłki siatkowej, kortów tenisowych, ścieżek biegowych oraz skoczni lekkoatletycznej. W parku znajdowały się również dwie sadzawki, które w okresie zimowym wykorzystywane były jako lodowisko do jazdy na łyżwach, a także do rozgrywek hokejowych. 
II wojna światowa przyniosła ogromne zniszczenia i zdewastowanie pięknego Ogrodu Senatorskiego. Pozostał po nim wypalony szkielet budynku gimnazjalnego, zryte bombami i okopami boiska oraz zniszczone ogrodzenie.  W sadzawkach pływały połamane gałęzie, skrawki materiałów, oraz skrzynki po amunicji. Piwnice gimnazjum pełne były nadpalonych i spalonych dokumentów oraz książek.
W czasie okupacji dyrektor gimnazjum Apolinary Rytel, aby przetrwać trudny okres i utrzymać rodzinę obsiał zbożem dawne boiska i posadził warzywa. 
Gimnazjum wznowiło swoją działalność w wynajmowanych pokojach, a zaraz po tym powstała idea odbudowania zrujnowanego budynku. W ramach czesnego rodzice uczącej się młodzieży zwozili materiały budowlane. Przy ruinach budynku na nowo powstały boiska do siatkówki i do gry w „dwa ognie”, młodzież przychodziła tu na zajęcia wychowania fizycznego.
Plany na odbudowę budynku dawnej szkoły runęły, gdy prywatne gimnazjum zostało upaństwowione i znalazło nową lokalizację (w budynku obecnej  Szkoły Podstawowej nr  1 i I Liceum Ogólnokształcącego). Zmarł również charyzmatyczny dyrektor szkoły Apolinary Rytel. Ogród nadal częściowo wykorzystywany był do uprawy rolnej, sadzawki w skutek obniżenia się wód gruntowych zaczęły wysychać i znikać jedna po drugiej. Zaprzestano w końcu używać nazwy Ogród Senatorski i zaczęto go tytułować parkiem gimnazjalnym. 
W okresie latach 80’tych XX wieku, nazywany „Parkiem 30-lecia PRL”, by pod transformacji ustrojowej, decyzją Rady Miejskiej zmienić nazwę na „Park im. Karola Ferdynanda Wazy”.


 


Rodzina Rytlów



Apolinary Rytel był dyrektorem Gimnazjum i Liceum Towarzystwa Szkoły Średniej w Wyszkowie n/Bugiem od 1 września 1931 do śmierci, 3 października 1946. 
Przybył do Wyszkowa z Ostrowi Mazowieckiej z całą rodziną. Wraz z żoną Marianną z d. Płońską doczekał się siedmiorga dzieci. Z początkiem I wojny światowej, jako urzędnik państwowy, był wraz z rodziną ewakuowany w głąb Rosji. Jeszcze w kraju urodził się jego pierwszy syn Jerzy (1914), w Rosji – Antoni, w domu nazywany Tońkiem (w 1916) i Danuta, Dana (1917). W lipcu 1918 całą rodziną wrócili do kraju. Pracując, Apolinary Rytel ukończył studia (1923) na Uniwersytecie Warszawskim na wydziale historii i polonistyki. Pracę podjął w Powiatowym Gimnazjum w Ostrowi Maz. Urodziły się kolejne jego dzieci: Dobrosław, Sławek (1920), Wisława, Wisienka (1922), Radosław, Radzik (1923) i Maria (1926). 
Obejmując stanowisko dyrektora Gimnazjum w Wyszkowie, wyremontował przypałacowy domek, gdzie w 1932 r. zamieszkała cała jego rodzina. Brakowało podstawowych wygód, umywalnia była w kuchni, ubikacja na zewnątrz, woda ze studni czerpanej. „Mimo tych niedogodności miło wspominam tamte czasy. Mieszkanie to było dla nas ostoją przez wszystkie burzliwe lata, aż do 1950 r.” – wspominał Radosław Rytel.
Uczniowie wspominali Apolinarego Rytla jako niezastąpionego nauczyciela. Potrafił z nimi rozmawiać, zainteresować nauką, wychowywał na dobrych Polaków i patriotów.
„Prywatne Koedukacyjne Gimnazjum i Liceum, zarządzane przez dyrektora Apolinarego  Rytla,  jak  i  park  szkolny stanowiły  zamkniętą, wydzieloną część tylko dla młodzieży gimnazjalnej. To scalało młodzież, powodowało, że na mieście z dumą nosiła gimnazjalne mundurki, berety, czapki. Do ogrodu wchodziło się obok pilnującego stróża, mieszkał w zabytkowej kordegardzie, znał tutaj wszystkich, obcych nie wpuszczał” – wspominał Radosław Rytel.  
Dyrektor Apolinary Rytel aktywnie uczestniczył w życiu lokalnej społeczności. Przewodniczył kołu piłsudczykowskiego Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem, w czasie okupacji delegaturze Rady Głównej Opiekuńczej. Był współorganizatorem i nauczycielem (historii) tajnego nauczania w gimnazjum i liceum. Na tajnych kompletach uczyli również jego synowie: Jerzy (nauka o Polsce), Antoni (historia, geografia i łacina), Dobrosław (matematyka, fizyka i chemia) oraz wychowanek, później zięć, Eugeniusz Stelmaszczyk (język polski). 
Zaraz po wyzwoleniu Wyszkowa w 1944 Apolinary Rytel zorganizował szkolnictwo średnie. Próbował odbudować budynek Gimnazjum, zbierał materiały, ale nie zdążył. Zmarł 3 października 1946 r. 
– Dyrektor Apolinary Rytel był wielkim autorytetem dla wszystkich uczniów. Pięknie mówił, wspaniale prowadził lekcje historii. Wszyscy byliśmy wpatrzeni w niego i usta pootwierane z ciekawością. Miał zegarek z dewizką w kamizelce. Kciuki trzymał w obydwu kieszonkach, marynarka była odpięta. I tak chodził po klasie i opowiadał nam. Bardzo ciekawy człowiek, bardzo inteligentny, o wielkiej wiedzy. I wielki patriota. Bardzo go kochaliśmy! – taki pozostał w pamięci uczennicy Michaliny (Bajorek) Węckowskiej.
„Szkoła wyszkowska z dyrektorem Rytlem na czele była jednym z ważniejszych ośrodków życia kulturalnego w mieście – była organizatorem rocznicowych uroczystości (np. w z okazji świąt 3 Maja i 11 Listopada) i amatorskich przedstawień teatralnych, ale też zawodów sportowych i bali tanecznych” – podkreślił historyk Adam M. Mickiewicz. – W dużym stopniu w oparciu o gimnazjum działały – zresztą bardzo prężnie – struktury wyszkowskiego harcerstwa męskiego i żeńskiego oraz stowarzyszeń katolickich”. 



Apolinary Rytel był dyrektorem Gimnazjum i Liceum Towarzystwa Szkoły Średniej w Wyszkowie n/Bugiem od 1 września 1931 do śmierci, 3 października 1946. 
Przybył do Wyszkowa z Ostrowi Mazowieckiej z całą rodziną. Wraz z żoną Marianną z d. Płońską doczekał się siedmiorga dzieci. Z początkiem I wojny światowej, jako urzędnik państwowy, był wraz z rodziną ewakuowany w głąb Rosji. Jeszcze w kraju urodził się jego pierwszy syn Jerzy (1914), w Rosji – Antoni, w domu nazywany Tońkiem (w 1916) i Danuta, Dana (1917). W lipcu 1918 całą rodziną wrócili do kraju. Pracując, Apolinary Rytel ukończył studia (1923) na Uniwersytecie Warszawskim na wydziale historii i polonistyki. Pracę podjął w Powiatowym Gimnazjum w Ostrowi Maz. Urodziły się kolejne jego dzieci: Dobrosław, Sławek (1920), Wisława, Wisienka (1922), Radosław, Radzik (1923) i Maria (1926). 
Obejmując stanowisko dyrektora Gimnazjum w Wyszkowie, wyremontował przypałacowy domek, gdzie w 1932 r. zamieszkała cała jego rodzina. Brakowało podstawowych wygód, umywalnia była w kuchni, ubikacja na zewnątrz, woda ze studni czerpanej. „Mimo tych niedogodności miło wspominam tamte czasy. Mieszkanie to było dla nas ostoją przez wszystkie burzliwe lata, aż do 1950 r.” – wspominał Radosław Rytel.
Uczniowie wspominali Apolinarego Rytla jako niezastąpionego nauczyciela. Potrafił z nimi rozmawiać, zainteresować nauką, wychowywał na dobrych Polaków i patriotów.
„Prywatne Koedukacyjne Gimnazjum i Liceum, zarządzane przez dyrektora Apolinarego  Rytla,  jak  i  park  szkolny stanowiły  zamkniętą, wydzieloną część tylko dla młodzieży gimnazjalnej. To scalało młodzież, powodowało, że na mieście z dumą nosiła gimnazjalne mundurki, berety, czapki. Do ogrodu wchodziło się obok pilnującego stróża, mieszkał w zabytkowej kordegardzie, znał tutaj wszystkich, obcych nie wpuszczał” – wspominał Radosław Rytel.  
Dyrektor Apolinary Rytel aktywnie uczestniczył w życiu lokalnej społeczności. Przewodniczył kołu piłsudczykowskiego Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem, w czasie okupacji delegaturze Rady Głównej Opiekuńczej. Był współorganizatorem i nauczycielem (historii) tajnego nauczania w gimnazjum i liceum. Na tajnych kompletach uczyli również jego synowie: Jerzy (nauka o Polsce), Antoni (historia, geografia i łacina), Dobrosław (matematyka, fizyka i chemia) oraz wychowanek, później zięć, Eugeniusz Stelmaszczyk (język polski). 
Zaraz po wyzwoleniu Wyszkowa w 1944 Apolinary Rytel zorganizował szkolnictwo średnie. Próbował odbudować budynek Gimnazjum, zbierał materiały, ale nie zdążył. Zmarł 3 października 1946 r. 
– Dyrektor Apolinary Rytel był wielkim autorytetem dla wszystkich uczniów. Pięknie mówił, wspaniale prowadził lekcje historii. Wszyscy byliśmy wpatrzeni w niego i usta pootwierane z ciekawością. Miał zegarek z dewizką w kamizelce. Kciuki trzymał w obydwu kieszonkach, marynarka była odpięta. I tak chodził po klasie i opowiadał nam. Bardzo ciekawy człowiek, bardzo inteligentny, o wielkiej wiedzy. I wielki patriota. Bardzo go kochaliśmy! – taki pozostał w pamięci uczennicy Michaliny (Bajorek) Węckowskiej.
„Szkoła wyszkowska z dyrektorem Rytlem na czele była jednym z ważniejszych ośrodków życia kulturalnego w mieście – była organizatorem rocznicowych uroczystości (np. w z okazji świąt 3 Maja i 11 Listopada) i amatorskich przedstawień teatralnych, ale też zawodów sportowych i bali tanecznych” – podkreślił historyk Adam M. Mickiewicz. – W dużym stopniu w oparciu o gimnazjum działały – zresztą bardzo prężnie – struktury wyszkowskiego harcerstwa męskiego i żeńskiego oraz stowarzyszeń katolickich”. 


 


Sanktuarium św. Idziego



Początki parafii św. Idziego sięgają XIV wieku. Przez dziesiątki lat wierni gromadzili się w kolejnych drewnianych kościołach, które z powodu licznych wojen były niszczone. W 1795 roku postawiono murowaną świątynię. Dzięki staraniom proboszcza, ks. Józefa Szmejtera w 1884 roku dobudowane zostały dwie boczne kaplice: Najświętszego Serca Pana Jezusa i Najświętszej Maryi Panny.



18 sierpnia 1920 roku granat artyleryjski rozbił ścianę kaplicy Najświętszej Maryi Panny, a wycofujące się wojska bolszewickie zniszczyły dach świątyni. We wrześniu 1939 roku kościół, spłonął w trakcie bombardowania Wyszkowa. Ocalała jedynie kaplica Najświętszej Maryi Panny, w której do zakończenia II wojny światowej odprawiano msze św. i nabożeństwa, bowiem władze niemieckie nie pozwalały na prowadzenie prac remontowych przy kościele. Dopiero 1946 roku, po długich staraniach parafianie mogli przystąpić do odbudowy świątyni. Prace przy odbudowie świątyni rozpoczął ksiądz proboszcz Leon Goszczycki, kontynuował te misję administrator parafii Ksiądz Marceli Molski, a od 1946 roku ksiądz proboszcz Józef Fydryszewski. W 1962 roku kościół św. Idziego został uznany za zabytek. 



1 września 2014 roku do kościoła wniesione zostały relikwie św. Idziego, a kościół podniesiono do rangi sanktuarium.



Architektura kościoła



Kościół pw. św. Idziego w Wyszkowie to trzynawowa budowla w klasycystycznym stylu. Kościół budowano wg projektu Szymona Bogumiła Zuga w latach 1793-1795. Zbudowany jest on na planie prostokąta z niewyodrębnionym, prosto zamkniętym prezbiterium, za którym mieści się dobudowana zakrystia. Wnętrze kościoła rozdzielone zostało rzędami kolumn jońskich na wysokich cokołach. Nad nawą główną znajduje się kolebkowe sklepienie. Nad ścianą frontonu kościoła widnieje wieża zakończo­na hełmem i prostym krzyżem żelaznym. 



Plebania przy kościele św. Idziego



Nieopodal sanktuarium św. Idziego znajduje się zabytkowa plebania. 15 sierpnia 1920 roku, po zajęciu Wyszkowa przez wojska bolszewickie, na plebanię przybyli przedstawiciele polskiego ruchu komunistycznego, członkowie Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski: Feliks Dzierżyński, Julian Marchlewski oraz Feliks Kohn.  Kilka dni później, po wyzwoleniu miasta, na plebani gościli:  gen. Józef Haller, Adam Grzymała-Siedlecki, Ferdynand Ruszczyc oraz dyplomata i amb. francuski w RP Jean J. Jusserand. Wydarzenia, które się tu rozegrały opisał w noweli "Na probostwie w Wyszkowie" Stefan Żeromski oraz ówczesny proboszcz ks. Wiktor Mieczkowski w pracy „Bolszewicy w polskiej plebanii”. W 85 rocznicę wydarzeń, odsłonięta została okolicznościowa tablica poświęcona ks. kan. Wiktorowi Mieczkowskiemu. W uroczystości wzięli udział m.in. ówczesny Wicemarszałek Sejmu RP Donald Tusk, Poseł na Sejm RP Bronisław Komorowski, wicemarszałek województwa mazowieckiego Arkadiusz Czartoryski, dowódca Wojsk Lądowych gen. broni Edward Pietrzyk, gen. bryg. w st. spocz. Stanisław Nałęcz – Komornicki.